sobota, 8 sierpnia 2015

15."I think I wanna marry you"



-Ja, Laura, biorę Ciebie Ross, za męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż, Panie Boże wszechmogący, w Trójcy Jedyny i wszyscy Święci.
    Po potwierdzeniu małżeństwa, nastąpiło błogosławieństwo obrączek.
-Na znak zawartego małżeństwa nałóżcie sobie obrączki.
    Ross wziął do ręki pierścionek i nałożył mi go na palec.
-Lauro, przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności. W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.
    Po raz kolejny po moich policzkach popłynęły łzy. Zacisnęłam wargi, aby je uspokoić. Podniosłam obrączkę przeznaczoną dla Rossa wkładając go na ten sam palec, co on mi, wypowiadałam.
-Ross, przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności. W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.
    Z ust kapłana wypłynęły słowa, na które oboje z moim - już - mężem czekaliśmy.
-Możesz pocałować panią młodą.
    
    Blondyn zbliżył się do mnie i musnął moje usta. Z oczu popłynęły mi kolejne łzy. Oddawałam czułość, lecz szybko ją przerwaliśmy. Teraz mieliśmy ochrzcić naszego synka. Rydel podała mi dziecko i stanęła obok mnie, a Ell obok Rossa. Kapłan przeczytał fragmenty z Pisma świętego i wygłosił krótką homilię. Po modlitwie z egzorcyzmem, ksiądz wygłosił błogosławieństwo nad wodą i przeszedł do pytań do nas i do chrzestnych, którymi byli Rydel oraz Ratliff. Nastąpił moment, w którym główka dziecka została polana trzykrotnie woda i kapłan wymówił formułę.
-Leonardo, ja Ciebie chrzczę w Imię Ojca i Syna, i Ducha.Świętego.
    Uroczystość w kościele się zakończyła. Ross złapał mnie za rękę i splótł nasze palce. Wyszliśmy przed budynek i przywitały nas płatki białych róż. Zaproszeni goście złożyli nam życzenia. Wszędzie było pełno fotoreporterów, lecz nigdzie nie było mojej rodziny. Wysłałam im zaproszenia, ale nie pojawili się. Mam jeszcze cichą nadzieję, że będą w restauracji. Gdzieś w głębi mnie coś chciało, aby się pojawili. Z zamysłu wyrwał mnie Ross, który zamruczał do mojego ucha. Jechaliśmy samochodem na miejsce, w którym miała odbyć się reszta uroczystości. Na przodzie siedziała Delly z Ellem.
-Laura Lynch. Jak to pięknie brzmi - pocałował mnie w policzek - Laura, Leo i Ross Lynchowie - zaśmiał się.
-Kocham Cię.
-Też Cię kocham - przytulił mnie.
    Po dwudziestu minutach byliśmy na miejscu. Restauracja była połączona z hotelem, który również zarezerwowany został dla gości. Leo odebrała ode mnie mama Rossa, a teraz moja teściowa, która zaoferowała, iż zajmie się nim oraz Nico. W pewnym momencie straciłam grunt pod stopami, poczułam, że się unoszę. To Ross przenosił mnie przez próg.
-Łukasz wspominał, że tak jest w Polsce - wyszeptał mi do ucha, a następnie postawił z powrotem na ziemi.
    Pierwszy taniec. Ross wyciągnął w moją stronę dłoń, a kiedy ją ujęłam, przyciągnął mnie do siebie. Drugą rękę położyłam na ramieniu mojego męża, natomiast jego dłoń spoczywała na moich plecach. Delikatnie kołysaliśmy się w rytm muzyki.
-Gorzko! Gorzko! Gorzko!
    Krzyknęli w pewnym momencie wszyscy, a po chwili wszyscy zgromadzeni goście skandowali wraz z moimi rodakami. Zbliżyłam swoją twarz do twarzy blondyna i jak to miałam w zwyczaju stanęłam na palcach, aby dotknąć jego ust. Ujął delikatnie mój podbródek i pogłębił pocałunek. Było idealnie. Przerwaliśmy czułość i razem z obecnymi ruszyliśmy do stołu. Podano nam pierwsze danie, a po nim przeszedł czas na drugie oraz na deser. Na naszej uroczystości była rodzina ze strony Rossa, nasi przyjaciele oraz znajomi, a także klubowi koledzy i koleżanki. Nie zabrakło trenera BVB i trenera żeńskiej 
drużyny Bayernu Monachium. Ludzi było mnóstwo. Potańczyliśmy chwilę i o 18:00 wyszliśmy, aby zrobić zdjęcia. Wraz z rodzicami, świadkami oraz przyjaciółmi wyjechaliśmy na sesję na łące przy jeziorze. Rodzice wrócili do restauracji, a my pojechaliśmy na Signal Iduna Park. Zastaliśmy tam całą drużynę z trenerem na czele. Zrobiliśmy kilka zdjęć, nie kilka a nawet może i kilkaset. Będzie co oglądać. Zmieniłam szpilki na buty do bieganie, podniosłam suknię i razem z Rydel  zaczęłyśmy się bawić piłką. Mężczyźni stali z boku i obserwowali nasze poczynania. Długo nie wytrzymali i się do nas przyłączyli. Jak się później okazało, wszystko zostało nagrane. Leo już zasnął, więc wróciliśmy do restauracji i wpadliśmy w wir zabawy. Przetańczyłam, chyba z każdym kto był na weselu. O północy nadszedł czas na rzucenie bukietem i krawatem. Usiedliśmy na krzesłach, a Rydel oraz Ell zawiązali nam oczy. Kobiety ustawiły się w kółeczku i tańczyły w rytm granej muzyki. Orkiestra przestała grać, a ja wyrzuciłam za siebie bukiet i zdjęłam opaskę.         Odwróciłam się i zobaczyłam, że wiązankę kwiatów złapała Delly. Zaśmiałam się i wróciłam na poprzednie miejsce. Panowie weszli na miejsce pań i zaczęli tańczyć... kankana. Mało się nie popłakałam ze śmiechu. Powiedziałam Rossowi, kto złapał kwiaty. Chciał ustawić tak, aby jego krawat złapał Ell. Ustawka, często tak jest na weselach. Muzyka ucichła, a ja szepnęłam, aby rzucił w prawo. Wszystko poszło po naszej myśli i Ratliff złapał kawałek materiału. Złapałam mojego męża, jak to cudownie brzmi, za rękę i zeszliśmy na bok, robiąc miejsce naszym świadkom. Ci mieli zatańczyć razem, a na koniec się pocałować. Bujali się w rytm muzyki, a na końcu Rydel chciała dać buziaka w policzek Ellowi. On natomiast zwinnym ruchem przyciągnął ją do siebie i pocałował w usta. Trwali w długim pocałunku, na koniec wypowiedzieli do siebie kilka zdań i zeszli wtuleni w siebie. Jeszcze się dowiem co tam do siebie mówili. W godzinach porannych wróciliśmy do domu.
-Pani Lynch, kocham panią.
-Ja też pana kocham, panie Lynch.
    Złączyliśmy nasze usta w czułym pocałunku i daliśmy upust naszej miłości.




Wow!
To już rozdział 15? :D Nie bójcie się mam jeszcze jedną akcję,której nie wiem czy się domyślicie :D
Przepraszam za błędy, jeśli się jakieś pojawiły. 
Zapraszam na te cudowne bloga invisible,który jest cudowny 


12 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Cudeńko :)

Anonimowy pisze...

Możesz zrobić poprawiny i żeby przyjechał na nie brat Laury proszę
super kocham twojego bloga czekam na next

Anonimowy pisze...

Kocham czekan na next

Anonimowy pisze...

Super genialnie to opisujesz:)

Anonimowy pisze...

Cudnie :*

Unknown pisze...

Czy to jest chore ze ja płacze jak czytam rozdziały?Kurde masz talent do pisania ;D Laura Lynch jak to słodko brzmi ;) Może niech pojadą na miesiąc miodowy z Leo :* Nic mi nie zostaje do wyboru i czekam na nexta <3

Unknown pisze...

Super rozdział! Czekam na kolejny!

Patrycja_ pisze...

Świetny < 3
Czekam na nexta!
Pozdrawiam :*
Twoja Czekoladka ♥

Patrycja_ pisze...

Świetny < 3
Czekam na nexta!
Pozdrawiam :*
Twoja Czekoladka ♥

Anonimowy pisze...

Piękny *:
Czekam na nexta

Unknown pisze...

Super rozdział :*
Czekam na next <3

Unknown pisze...

Supcio Next :)