sobota, 25 kwietnia 2015

One shot -"Love is all you need"

Love is all you need <3 

Był ranek. Wrzesień roku 2015. Siedemnastoletnia  Laura spała. Dochodziła godzina 10. Otworzyła ociężałe powieki i podniosła się. Przeszywający ból u dołu pleców, zmusił ją do ponownego opadnięcia na poduszki. Westchnęła. Pozornie była szczęśliwa, mimo, że żyła pod kloszem opiekuńczego ojca. Czekał ją kolejny pracowity dzień. Odkąd jej siostra Vanessa wybiła się i była u szczytów sławy, ona nie miała świętego spokoju. Damiano - bo tak miał na imię jej opiekun, nie dawał jej ani chwili wytchnienia. Chciał, aby ona podzieliła los jego drugiej córki. Pozory mylą. Czuła się pusta, bez grama miłości. Nigdy w jej życiu nie zawitał "ten jedyny".  Przewijały się tylko przelotne znajomości. Żaden chłopak nie chciał się związać z "córeczką tatusia". Jakże oni się mylili. Odebrano jej chęci do życia. Niegdyś żywiołowa brunetka , teraz wypompowana i wykończona. Cera znacznie jej zbladła, oczy pełne blasku zaćmiły się, bujne loki opadły. Widać było po niej, że ma się coraz gorzej. Codzienne ćwiczenia, aby utrzymać formę i figurę, zajęcia śpiewu, tańca i dykcji odbierały jej szczęście i radość. Wesoły wyraz twarzy gdzieś zniknął. Dawna Lau odeszła w niepamięć. Kochała muzykę, ale nie aż tak. Chciałaby znaleźć czas dla znajomych, przyjaciół. Oddalała się od każdego coraz bardziej. Przygnębiona myślami wstała. Spojrzała w głąb szafy, a potem na zegar. "Mam być ponętna i przyciągać mężczyzn. To mi da kolejny stopień do sławy" -Powtarzała w głowie słowa ojca. Wzięła więc obcisłe spodenki, które ledwie zasłaniały jej pupę oraz równie skąpą bokserkę. Założyła adidasy i związała włosy w kucyka. Pomalowała się delikatnie. Włożyła czapkę z daszkiem oraz w dłoń wzięła butelkę z wodą. Miała iść biegać. Kilka rundek wokoło parku ma poprawić jej sprawność fizyczną i utrzymać dobrą wagę.
-Idę tato.
Mężczyzna posłał jej przelotne spojrzenie i uśmiechnął się w geście aprobaty.
Nastolatka wyszła z domu. Zastanawiała się, czy może postawić się tacie, czy warto? Podczas joggingu podziwiała zakochane pary. Rozmarzyła się na samą myśl bycia z jakimkolwiek chłopakiem. Tak bardzo chciała znaleźć drugą połówkę, z którą się zwiąże na wsze czasy. Przymknęła oczy rozkoszując się ciepłem promieni słonecznych. Zwolniła tempo. Teraz była sama, bez nadzorczego opiekuna. Cieszyła się sobą, tą samotną chwilą. Wdychała głęboko świeże powietrze. Rozchyliła powieki. Przysiadła na ławce. Napiła się wody i kontynuowała bieg. Wtedy na kogoś wpadła. Przewróciła się na brukowy chodnik, rozcinając kawałkiem szkła gładką łydkę. "Ojciec mnie zabije" -Pomyślała. Uniosła wzrok. Nad nią stał blondyn, około osiemnastoletni. Miał głębokie, brązowe oczy i szczery uśmiech. Był umięśniony i przystojny. Jednym sprawnym ruchem przeniósł blondynkę na trawę.
-Dziękuję. -Wyszeptała.
Chłopak uśmiechnął się ponownie.
-Jak masz na imię? Jeżeli oczywiście można wiedzieć? -Zapytał z ciekawością.
-Laura, po prostu Lau.
-Ross, miło mi. Pomóc Ci jeszcze w czymś? Przepraszam, zagapiłem się trochę i Cię nie zauważyłem.
-Nie, dziękuję. W porządku. Ja już idę... -Wstała i z pośpiechem odbiegła.
-Mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy... -Powiedział sam do siebie.
Brązowowłosa była oczarowana uprzejmością czekoladowookiego. Weszła do domu. Tata ujrzawszy rozcięcie na nodze brunetki  poczerwieniał ze złości. Nastolatka spuściła wzrok, okazując skruchę.
-Niezdara... -Skomentował tata Laurę.
Dziewczynie napłynęły łzy do oczu. Nie mogła znieść tego, co On z nią wyprawia. Nie ma ani chwilii dla siebie. Bolały ją Jego słowa. Zawsze musiał jej dogryźć, dzięki temu miała być silniejsza i odważniejsza. Przełknęła nerwowo ślinę i pierwszy raz od pojawienia się w mieszkaniu, spojrzała mężczyźnie w oczy. Starała się nie okazywać swojej słabości. Przeszła obojętnie koło ojca i wdrapała się po schodach. Weszła do swojego pokoju i bezsilnie usiadła na fotelu. Zdjęła z głowy nakrycie, również buty rozsupłała i ściągnęła ze stóp. Wzięła głęboki wdech i stanęła ponownie przed otwartą garderobą. Teraz miała zajęcia tańca. Nie miała na nie najmniejszej ochoty. Mus to mus. Wzięła czarne alladynki, sięgające za kolana oraz biały T-Shirt. Zeszła na parter, gdzie opiekun na nią już czekał. Weszła do auta, a już po chwili znalazła się w szkole tańca "Angel". Z trudnością weszła do budynku i podążyła do sali. Damiano  pośpieszał ją niemiłosiernie. Stanął w drzwiach, opierając się o framugę. Jego córka właśnie zaczęła lekcje.
-Wyżej ręce przy obrocie Laura ! -Krzyczał nauczyciel -...ooo tak ! Idealnie.
Brunetka  robiła piruety, podskoki, żywe ruchy, a i tak jej ojciec był niezadowolony, mimo, że Lau była chwalona przez belfera. Nastolatka widząc naburmuszoną minę taty, zerwała się z zajęć i wybiegła. Miała serdecznie dość wszystkiego. Najchętniej by skoczyła z mostu. Znalazła się w parku. Odszukała splecione drzewa, które dawały jej schronienie i była niezauważalna. To była jej kryjówka z dzieciństwa. Skuliła się w mały kłębek i szlochała. Nie wiedziała nawet, kiedy odpłynęła w błogą krainę snu. Obudziła się ranem. Głowę przechodził przeszywający ból, a plecy ją kuły, jakby ktoś w nie wbijał tysiące szpileczek. Szyja też nie była w dobrym stanie, w którą stronę by nie pokręciła głową, ona strzykała i niesamowicie bolała. Z trudem przetarła załzawione jeszcze oczy. Jej śnieżna bluzka była cała umorusana ziemią. Ona sama była w nie najlepszej kondycji.Usiłowała wstać, jednak tępy ból, praktycznie każdej części ciała uniemożliwiał jej to. Bezwładnie położyła się na ziemi, prostując. Myślała, że nieprzyjemne czucia znikną, jednak myliła się. Przeleżała tam długi okres czasu. W końcu bezsilnie uniosła się i wygramoliła z ukrycia. Jednak jak szybko wyszła, tak szybko ponownie usiadła przed drzewami. Wzięła głęboki wdech i wstała ponownie. Szła wzdłuż chodnika, czując na sobie szydercze spojrzenia przechodniów. Postanowiła udać się na plażę, tam może będzie mogła się odprężyć. Spojrzała jeszcze raz na ubrudzony T-Shirt. Westchnęła i potruchtała do wyznaczonego miejsca. Weszła na drewniany podest. Zdjęła obuwie i rzuciła pod murek. To samo zrobiła z bluzką. Postawiła stopy na rozgrzanym piasku. Jej ciało na ciepło zareagowało dreszczem. Rozpuściła włosy, które kaskadami spłynęły po jej ramionach. Przeczesała złociste loki palcami. Zamknęła oczy i rozkoszowała się przyjemnym gorącem, upalnego dnia. Na plaży było masę ludzi. Przysiadła więc koło obmurowania, które dawało cień. Słońce przypiekało w skórę, mimo, że Laura się przed nim skryła. Wyciągnęła swoje długie nogi i bezpiecznie się oparła. Dłońmi grzebała w piasku. Dalej miała przymknięte powieki. Czuła się wolna. Pierwszy raz od kilkudziesięciu dni, uśmiechnęła się. W szerokim uśmiechu, ukazała swoje śnieżnobiałe zęby.
-Któż Ci tak dodaje humoru? -Usłyszała męski głos.
Wzdrygnęła się.
-Nie bój się, to tylko ja, Ross. -Ponownie do jej uszu, dobiegł melodyjny dźwięk, wypowiadanych słów.
Otworzyła oczy.
-Tak po prostu. -Odpowiedziała.
-A co tutaj sama robisz? Nie widzę nikogo przy Tobie. -Drążył temat.
-Emm ... To bardzo długa historia. -Uniosła nieśmiało kąciki ust.
-Z chęcią posłucham. -Odparł zachęcająco.
Laura  opowiedziała mu całą historię z najmniejszymi szczegółami. Mimo, że wcale nie znała chłopaka, zaufała mu bezgranicznie. Mówiła z ogromnymi emocjami, w pewnym momencie popłakała się. Ross objął ją ramieniem, a ona się w niego wtuliła, mocząc mu czarną koszulkę.
-Prze... Przepraszam. -Wybełkotała.
-Spokojnie, rozumiem Cię. Musi Ci być ciężko.
Siedzieli i rozmawiali o wszystkim. Minęła godzina 20, a słońce zachodziło. Pokazywało swe pomarańczowo-czerwone oblicze, chowając się w spokojną taflę wody. Widok był imponujący i niezwykle ciekawy. Chłopak ze brązowowłosą siedzieli przytuleni. Czuli swe oddechy, miarowe bicie serca. Pajało od nich niezwykle przyjazną energią. Wyglądali na bezgranicznie zakochanych, ale to uczucie dopiero się w nich rozwijało. Podeszli do morza. Obydwoje w jednym momencie przypływ szczęścia i miłości. Zbliżyli swoje ciała. Lau delikatnie oparła swoje dłonie o tors Rossa . Natomiast On dotknął wargami, jej ust, które już po niedługiej chwili złączyły się w niezwykłym pocałunku, którzy obydwoje zapamiętają do końca swoich lat, bo to on odmienił ich życia ...

***
Hej!!! Dzisiaj zamiast rozdziału wstawiam wam one-shota , którego napisałam po raz pierwszy w życiu.Komentujcie!!! jak się wam nie podoba to mówci, bo nie wiem czy jest sens pisać :)
-Maddie :**


sobota, 18 kwietnia 2015

~Prolog


Cuz we are two old souls,
With two young hearts
We can run, I will follow you to the end of the earth
Where we can see forever,
They can never tear us apart
Two old souls,
With two young hearts
Two young hearts
Nigdy nie wiemy co przygotował nam los... 

~~~
Hej Wam :) Właśnie dopiero co założyłam tego bloga. Będzie on oczywiście o Raurze.Mam nadzieje że ktoś się nim zainteresuje. Miłego wieczoru życzę :*