wtorek, 26 stycznia 2016

32. "Pinch me if I'm asleep. Cause this feels like it's a dream." EPILOG.

Ross wrócił do domu. Podczas, gdy blondyn był w szpitalu, spakowałam jego rzeczy i przeniosłam z domu przyjaciół do nas.
Uwielbiam patrzeć na mojego ukochanego, który zajmuje się naszym synkiem. Ten widok jest dla mnie rozczulający, czuję się jakby ktoś wylał miód na moje serce.Rydel urodziła synka, którego jestem chrzestną. Ellingtona rozpiera duma.
Leo i Max są podobni do swoich ojców. Kiedy Ci wychodzą na spacer ze swoimi pociechami, są dumni jak pawie. Często śmiejemy się z mężczyzn, z narzeczona Ratliffa, jednak ten widok maluje uśmiechy na naszych ustach.
Teraz w naszym życiu będzie już tylko lepiej.


~*~



*jakiś czas później*
-Chodź synku, jak wrócimy, to mama nas nie pozna - złapałem pociechę za rączkę.
-Ej, to zrobię Wam zdjęcie - zaśmiał się Ellington.
     Podałem mu swój telefon, a on zrobił nam zdjęcie. Oddał mi urządzenie i skierowaliśmy się do fryzjera. 

    Weszliśmy do salonu fryzjerskiego i podeszliśmy do jednej z pracownic. Usadziliśmy naszych synów, a sami usiedliśmy obok nich. Jak nigdy Leo był spokojny. Kiedy tylko dobiorą się z Maxem, to jest istny szał. Nie da się ich ogarnąć.
    Po zrobieniu nowych fryzur wróciliśmy do domu. Każdy poszedł w swoją stronę. Wieczorem mieli do nas przyjść państwo Ratliff. Otworzyłem drzwi i do domu wbiegł mały rozrabiaka.
-Mamo, mamo, pats - zawołał, wbiegając do salonu.
-Co to za przystojniak - zaśmiała się moja żona - a nawet dwóch.

-Dzisiaj psyjdzie Max - wdrapał się na kanapę i zapatrzył się na naszą drugą pociechę.

    Mamy kolejnego synka, który ma 14 miesięcy. Daliśmy mu na imię Javier.  Laura mnie przekonała, co do tego imienia, ponieważ ja chciałem, aby nazywał się Andreas. Wziąłem Leo na kolana i przytuliłem do siebie brunetkę. Rozmawialiśmy, śmialiśmy się, ale w pewnym momencie wziąłem Leosia na górę i go przebrałem, a następnie sam zmieniłem swoją garderobę. Wziąłem go na ręce i zszedłem na dół, gdzie znajdowała się moja żona.
-Iii jak? - uśmiechnąłem się.
-Mały i duży Lynch  - zaśmiała się - jaki on jest do Ciebie podobny - uśmiechnęła się.
    W pewnym momencie usłyszeliśmy tupot stóp, a w salonie pojawiła się rodzinka Ratliff.
-Max nie mógł się doczekać - westchnęła Rydel.

*Laura*

    Siedzieliśmy w jadalni, a chłopcy bawili się w salonie.
-Jesteśmy głodni - przebiegli do nas.
-Chce kanapke - powiedziała mały Ratliff, siadając na kolana swojego ojca.
    Wyszłam do kuchni, aby zrobić coś do jedzenia. Kiedy wróciłam, zapytałam Leo i Maxa.
-Byliście grzeczni dzisiaj?
-Tak - odpowiedział Ross z Ellem.
-Nie Was się pytam - zaśmiałam się.
-Bo chyba oczywiste jest to, że byliście - zawtórowała mi przyjaciółka.
-Tato, włącys nam baje?
-Jasne - blondyn wstał z krzesła, a za nim ruszyli mali mężczyźni - jaki bajzel. No istny...
-Buldel na kółkach - zaśmiał się Leo.
-Cooo? - zdziwiłam się, a towarzystwo się roześmiało.
-Tata tak mówi - powiedział i po raz kolejny się zaśmiał.
-No zgarszasz dziecko - powiedziałam, kiedy Ross wrócił.
-Nie - oburzył się.
-Mam nadzieję, że teraz będę mieć córeczkę - zaśmiała się brunetka.
-Będzie syn - zawołał Ell, po czym wybuchnął śmiechem.
-Moje dzieci są podobne do ojca, żadne do mnie - westchnęłam, a Ell się zakrztusił sokiem, ponieważ nadeszła jego kolejna salwa śmiechu.
-Wiesz, kotku. Potem możemy zmajstrować córeczkę - wziął mnie na kolana blondyn.
-Może, może - uśmiechnęłam się i spojrzałam na zdjęcie oprawione w ramkę, które stało na komodzie.



***
To już koniec. 
Koniec tego bloga.
Jeśli ktoś nie chcę się ze mną rozstawać znajdzie mnie na drugim blogu.
Proszę by każdy kto przeczytał choćby jedno zdanie tego czegoś skomentował teraz pod epilogiem.
Chciałabym wiedzieć ile Was było ;)
Możliwe że jeszcze dzisiaj dodam 4 rozdział na "When I close my eyes I think about you". Ktoś chcę?:)
~Darkness