wtorek, 4 sierpnia 2015

13."Open up my mind"

A  po chwili Ross przytulił się do mnie od tyłu. Musnął ustami moją szyję i odwrócił mnie w swoją stronę.
-Przepraszam kotku - przytulił mnie.
-Ja też przepraszam. Kocham Cię.
-Ja Ciebie też kocham.
   Popatrzyłam mu w oczy i złożyłam pocałunek na jego ustach, który pogłębił. Nie chciałam tego przerywać, ale musieliśmy się liczyć z tym, że jesteśmy umówieni na obiad. Zabrałam swoją torebkę i rzeczy Leosia, a Ross zabrał nosidełko i wyszliśmy z domu. Zamknęłam drzwi na klucz i usiadłam na tylnym siedzeniu w samochodzie. Po czterdziestu minutach zatrzymaliśmy się przed ładnym i dosyć dużym domem. Wszystko wskazywało na to, że dotarliśmy na miejsce.
-Kochanie, to tutaj - odwrócił się w naszą stronę Ross.
-Boję się - zaśmiałam się.
-Kotku, moi rodzice Cię uwielbiają.
    Wyszłam z samochodu i zabrałam nosidełko. Lynch oczywiście zabrał małego i złapał mnie za rękę. Zadzwonił dzwonkiem i otworzył drzwi. Weszliśmy do środka, a na korytarz wyszła mama Rossa. Pani Lynch przywitała się z nami i obdarowała nas buziakiem w policzek, a także mocno przytuliła.
-Pomoc pani w czymś?
-Jaka pani? - zaśmiała się, a mi zrobiło się głupio - mów mi mamo, w końcu jesteś wybranką mojego Rossa. Tyle nam o Tobie odpowiadał - uśmiechnęła się życzliwie.
    Blondyn zauważył, że jest to dla mnie dosyć niekomfortowa sytuacja i powiedział, że pokaże mi dom. Kiedy zniknęliśmy w salonie, wybuchnął niepohamowanym śmiechem. Chciał coś powiedzieć, ale zacinał się i śmiał dalej.
-Mów mi mamo - naśladował swoją rodzicielkę, nadal się śmiejąc.
-A idź.
    Popchnęłam go delikatnie, a on położył się na kanapie. Złapał mnie za rękę i pociągnął mnie do siebie. Upadłam na niego, a on mnie do siebie przytulił. Leo, który leżał naprzeciwko nas w nosidełku, był uśmiechnięty. Odwróciłam głowę w stronę jadalni i zauważyłam mamę Rossa. Stała uśmiechnięta. Speszyłam się i uwolniłam z uścisku Lyncha. Wstałam i poprawiłam bluzkę. Kobieta zaśmiała się i wróciła do kuchni.
-No patrz jaka ta Twoja mamusia się zrobiła - wziął na ręce synka - chodź, pokażę Ci mój pokój.
    Weszliśmy po schodach i skręciliśmy w prawo. Zatrzymaliśmy się przed drzwiami. Blondyn je otworzył i gestem ręki zaprosił do środka. Przekroczyłam próg pomieszczenia, a za mną wszedł mężczyzna, zamykając za sobą drzwi. Ściany pomalowane były na zielono, a gdzieniegdzie wisiały plakaty znanych piłkarzy. Rozejrzałam się dookoła. Na swoim łóżku leżał już ojciec z dzieckiem. Usiadłam obok nich i oparłam się o nogi blondyna. Posiedzieliśmy jeszcze chwilę i zeszliśmy na dół.
-Mamo, a tak w ogóle, to gdzie tata? - zapytał.
-Powinien już zaraz być - posłała uśmiech - ślicznie razem wyglądacie, synku.
    Usłyszałam dzwonek i po chwili zobaczyłam kobietę i mężczyznę z około 4-5 letnim chłopczykiem. Ross wstał, podszedł do nich i się przywitał. Siedziałam na kanapie z dzieckiem na rękach.
-Mel, poznaj moją narzeczoną, a już za kilka dni moją żonę - wstałam i podeszłam do nich - Kochanie, to moja siostra Mel.
-Cześć, Ross mi o Tobie dużo opowiadał - podała mi dłoń.
-Hej, mam nadzieję, że nic strasznego nie mówił - zaśmiałam
-Wypowiadał się o Tobie w samych superlatywach.
-Wujek - krzyknął chłopiec.
-Nico, chodź tu - wziął go na ręce - Nico, to jest ciocia Laura
, to na nasze wesele przyjedziecie.
-Dzień dobly.
-Kotku, poznaj małego łamacza serc - zaśmialiśmy się.
-A kto to? - zapytał siostrzeniec mojego narzeczonego.
-To jest Twój kuzyn, Leo.
-Dlacego on nic nie mówi, a lobi lulu?
-Jak Ty byłeś taki jak on to też nic nie mówiłeś i spałeś - wytłumaczył mu blondyn
.
-Cyli nie mogę z nim polozmawiać?
-No jeszcze nie - zaśmiał się.
-Siadajcie dzieci do stołu - do salonu weszła pani Lynch.
    Zasiedliśmy do stołu, na którym był już podany obiad. Atmosfera, która panowała była cudowna. Czuć było tą rodzinną miłość, bliskość.
-A jak się poznaliście? - zapytał ojciec Ross.
-Ell nas poznał. Kiedy się przeprowadził od razu do niego pojechałem i tam poznałem Laurę - pocałował mnie w policzek, a ja się delikatnie zarumieniłam.
-Jesteś z Monachium?
-Nie. Jestem z Polski, a do Monachium przyjechałam, aby grać w tamtejszym klubie.
-Masz szczęście Ross - zaśmiał się - kto wytrzyma z takim brudasem, leniem i masz jeszcze dwie lewe ręce do gotowania.
-Dzięki tato - mruknął blondyn i się zaśmiał.
-Oj, nie jest tak źle - popatrzyłam piłkarzowi w oczy - nie gotuje źle i jak się go poprosi to posprząta.
-Widzicie - ożywił się.
-Czyli połączyła Was piłka - odezwała się Melanie.
-To ciocia też gla tak jak wujcio?
-Już nie gram - posmutniałam.
-A dlacego?
-Doznałam kontuzji.
-A jakiej?
-Takiej jak Kuba i Kevin, co Ci pokazywałem - wytłumaczył Ross.

-Aaa, to chyba wiem - odpowiedział dumnie.
    Po pysznym obiedzie mama Rossa przyniosła albumy ze zdjęciami. Mężczyźni Ci duzi i Ci mali siedzieli w salonie, a my posprzątałyśmy ze stołu w jadalni i usiadłyśmy na krzesłach. Przeglądałyśmy zdjęcia Rossa. Był taki słodki iii... brązowy? Jego mama powiedziała, że dopóki nie skończył pięciu lat, jego włosy były brązowe.
-Mamooo - zawył mój narzeczony - robisz ze mnie pośmiewisko.
-Skarbie, byłeś uroczy - pocałowałam go w policzek.
-A teraz to nie jestem? - udawał smutnego.
-Jesteś nadal - zaśmiałam się.
    Poczułam jego usta na swoich. Niechętnie oderwałam się od niego. Usłyszeliśmy, że jesteśmy słodcy. Zostaliśmy przy stole sami i oglądaliśmy resztę zdjęć. Słuchałam też opowieści, które były związane z poszczególnymi fotografiami. O godzinie 19:00 szykowaliśmy się do wyjścia. Podziękowaliśmy rodzicom Rossa, a niedługo moim teściom za gościnę i wróciliśmy do domu. Obejrzeliśmy razem film i poszliśmy do sypialni.
-Kotku, a może byśmy tak - zerknął na łóżko i poruszał zabawnie brwiami - no wiesz.
-Nie wiem - zaśmiałam się i pocałowałam Rossia  - kocham Cię.
-Kocham Cię.
-Mhm - zamruczałam mu do ucha.
-Nieee - zajęczał Ross, ponieważ Leo zaczął płakać - odpłacę się kiedyś Leo

o, zobaczysz - zaśmiał się i ruszył do pokoju dziecięcego.
-Kocham Cię - krzyknęłam za nim.


***
Podobno 13 jest pechowa xD Ale nie jest tak źle co nie? Nie wiem kiedy następny rozdział. Chyba ze bardzo Wam zależy to mi pokażcie :)
Kocham :*



12 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Super *:)

Patrycja_ pisze...

Zajebisty<3
Czekam na nexta!
Pozdrawiam:*
Twoja Czekoladka♥

Unknown pisze...

Super rozdział :*
Słódcy są ;)
Czekam na next <3

Anonimowy pisze...

Czekam na następny :)

Unknown pisze...


Chcę nexta w trybie now :)
Kocham tego bloga chociaż jak juz mówiłam nie przepadam za raurą. To uwielbiam sposób w jaki piszesz :** Kisski

Unknown pisze...

Naprawdę oni są tacy słodcy ze brak słów ^^
Hahah Leo ma wyczucie czasu ;D
Czekam na nexta <3 Oby pojawił się szybciutko :*

Unknown pisze...

Super*)
Czekam na kolejny!

Unknown pisze...

Super ze ma na kolejny

Anonimowy pisze...

Cudowny *.*

Unknown pisze...

Kocham to
Pliss next :-)

Anonimowy pisze...

Cudeńko :*

Unknown pisze...

Next pleas.. =D