"But when your so-called friends turn away
The shadow crosses over your face"
"Ale kiedy twoi tak zwani przyjaciele odwracają się
Cień krzyży na twarzy " -R5 "What's you're missing"
*Lau*
Siedziałam w salonie z Delly. Ell wyszedł dziesięć minut temu. Boję się, co mogło się stać. Tak bardzo kocham Rossa. To przy nim wreszcie poczułam się naprawdę szczęśliwa. Ale to co zrobił... Tego nie da się szybko wybaczyć, o ile w ogóle da się wybaczyć zdradę. Początek związku jest niczym czysty zeszyt. Zapisujemy puste kartki, lecz zwykły ruch i przewrócenie kubka z kawą zabrudzi ten cudowny zeszyt. Mimo Twoich usilnych starań nie da się wyczyścić tej plamy. Bierzesz wtedy kolejny zeszyt, lecz on już nie będzie taki sam, będzie po prostu innym.
Chrzęst klamki i odgłos otwieranych drzwi doszedł do moich uszu. Po chwili w salonie stanął Ell i zajął miejsce pomiędzy mną, a przyszłą panią Ratliff. Objął nas i przytulił do siebie. Muszę znaleźć sobie mieszkanie, ponieważ nie mam zamiaru wracać do domu, w którym mieszka Ross. Myślałam na początku, aby spakować blondyna i wystawić mu walizki za drzwi. Może to i dobry pomysł. Jeszcze nie wiem. Z zamysłu wyrwał mnie głos Rydel.
-Pójdę Wam przygotować pokój - uśmiechnęła się pocieszająco.
-Nie - zaprzeczyłam - siedź.
-Ale...
-Wynajmę coś.
-Zapomnij - odezwał się Ratliff- zostajesz tutaj.
-O której macie jutro trening?
-Na 10:00, a co?
-Nie nic, tak pytam... Dopilnujesz, żeby Ross na nim był?
-Tak.
-Dziękuję, to ja pójdę do małego, a potem spać.
Pocałowałam państwo Ratliff w policzek i schodami ruszyłam do pokoju gościnnego. Leo leżał w pokoiku, który miał należeć do pociechy pary. Wyjęłam go z łóżeczka, zabrałam nosidełko i wyszłam z pomieszczenia. Położyłam się do łóżka, a synka położyłam obok. Chwilę na niego patrzyłam, a potem zmorzył mnie sen.
*następnego dnia*
Już od dwóch godzin byłam na nogach. Zrobiłam domownikom śniadanie i czekałam na godzinę 10:00. Ellington schodził ze schodów z torbą treningową na ramieniu.
-Lecę, będę koło 16:00.
Pocałował swoją narzeczoną, a mi dał buziaka w policzek. Założył buty oraz kurtkę i już go nie było. Poszłam do kuchni, gdzie nastawiłam wodę na herbatę i wyjęłam dwa kubki z szafki. Położyłam je na stole i wrzuciłam do nich torebkę herbaty owocowej. Kiedy czajnik elektryczny oznajmił, że woda jest już zagotowana, nalałam do kubków wodę i odstawiłam na bok, aby się zaparzyły. Moja przyjaciółka już siedziała na krześle.
-Głupio mi, bo zamiast ja Ci zrobić herbatę, to Ty robisz mi.
-No przestań - posłałam delikatny uśmiech i postawiłam przed nią kubek, nad którym unosiła się para.
-To pijemy i idziemy?
-Tak - westchnęłam.
Wpatrywałam się w parę, która unosiła się nad kubkiem. Byłam trochę niewyspana, ponieważ obudziłam się w nocy i nie potrafiłam zasnąć. Przepłakałam pół nocy i zmęczona łzami zasnęłam nad ranem. Upiłam trochę herbaty i nadal wpatrywałam się we wcześniejszą rzecz. Po kilku minutach obie w ciszy opróżniłyśmy zawartość ceramicznego naczynia. Ubrałam Leo i włożyłam go do nosidełka, a następnie sama założyłam buty oraz płaszcz. Rydel wzięła do ręki moją torebkę i wyszłyśmy z domu. Zrobiłyśmy kilka kroków i weszłyśmy na posesję dobrze znanego mi mieszkania. Wyjęłam klucz z torby, włożyłam do zamka w drzwiach i przekręciłam. Nacisnęłam klamkę i wpuściłam przyjaciółkę do środka. Położyłam nosidełko w salonie, wyjęłam synka i rozebrałam go z kurteczki i bucików.
-No chodź tu Skarbie.
Włożyłam go do kojca, kucnęłam przy nim i robiłam głupie miny do Leo. Po chwili wstałam i zdjęłam wierzchnie ubrania. Dopiero teraz zauważyłam butelki po alkoholu, które leżały na stoliku. Westchnęłam i je wysprzątałam. Zdałam sobie sprawę, że jeśli sam je opróżnił, to musiał się upić i to okropnie. Byłam jeszcze bardziej na niego zła. W kuchni zastałam ciężarną przyjaciółkę, która wpatrywała się w blat kuchenny.
-Ej, co jest? - dotknęłam jej ramienia.
-Nic, zamyśliłam się - posłała mi delikatny uśmiech - to idziemy?
Skinęłam jedynie głową, co miało oznaczać 'tak' i ruszyłam schodami do góry. Otworzyłam drzwi do sypialni i weszłam do pomieszczenia. Na łóżku leżały albumy ze zdjęciami, na których byliśmy całą naszą rodzinką. Oczy zaczęły mnie piec, a w kącikach zbierały się łzy, które po chwili spływały po moich policzkach. Usiadłam na łóżku i schowałam twarz w dłonie. Dosiadła się do mnie brunetka i przytuliła mnie.
-Ja tak nie potrafię, nie potrafię spakować jego rzeczy i wystawić walizki za drzwi.
The shadow crosses over your face"
"Ale kiedy twoi tak zwani przyjaciele odwracają się
Cień krzyży na twarzy " -R5 "What's you're missing"
Siedziałam w salonie z Delly. Ell wyszedł dziesięć minut temu. Boję się, co mogło się stać. Tak bardzo kocham Rossa. To przy nim wreszcie poczułam się naprawdę szczęśliwa. Ale to co zrobił... Tego nie da się szybko wybaczyć, o ile w ogóle da się wybaczyć zdradę. Początek związku jest niczym czysty zeszyt. Zapisujemy puste kartki, lecz zwykły ruch i przewrócenie kubka z kawą zabrudzi ten cudowny zeszyt. Mimo Twoich usilnych starań nie da się wyczyścić tej plamy. Bierzesz wtedy kolejny zeszyt, lecz on już nie będzie taki sam, będzie po prostu innym.
Chrzęst klamki i odgłos otwieranych drzwi doszedł do moich uszu. Po chwili w salonie stanął Ell i zajął miejsce pomiędzy mną, a przyszłą panią Ratliff. Objął nas i przytulił do siebie. Muszę znaleźć sobie mieszkanie, ponieważ nie mam zamiaru wracać do domu, w którym mieszka Ross. Myślałam na początku, aby spakować blondyna i wystawić mu walizki za drzwi. Może to i dobry pomysł. Jeszcze nie wiem. Z zamysłu wyrwał mnie głos Rydel.
-Pójdę Wam przygotować pokój - uśmiechnęła się pocieszająco.
-Nie - zaprzeczyłam - siedź.
-Ale...
-Wynajmę coś.
-Zapomnij - odezwał się Ratliff- zostajesz tutaj.
-O której macie jutro trening?
-Na 10:00, a co?
-Nie nic, tak pytam... Dopilnujesz, żeby Ross na nim był?
-Tak.
-Dziękuję, to ja pójdę do małego, a potem spać.
Pocałowałam państwo Ratliff w policzek i schodami ruszyłam do pokoju gościnnego. Leo leżał w pokoiku, który miał należeć do pociechy pary. Wyjęłam go z łóżeczka, zabrałam nosidełko i wyszłam z pomieszczenia. Położyłam się do łóżka, a synka położyłam obok. Chwilę na niego patrzyłam, a potem zmorzył mnie sen.
*następnego dnia*
Już od dwóch godzin byłam na nogach. Zrobiłam domownikom śniadanie i czekałam na godzinę 10:00. Ellington schodził ze schodów z torbą treningową na ramieniu.
-Lecę, będę koło 16:00.
Pocałował swoją narzeczoną, a mi dał buziaka w policzek. Założył buty oraz kurtkę i już go nie było. Poszłam do kuchni, gdzie nastawiłam wodę na herbatę i wyjęłam dwa kubki z szafki. Położyłam je na stole i wrzuciłam do nich torebkę herbaty owocowej. Kiedy czajnik elektryczny oznajmił, że woda jest już zagotowana, nalałam do kubków wodę i odstawiłam na bok, aby się zaparzyły. Moja przyjaciółka już siedziała na krześle.
-Głupio mi, bo zamiast ja Ci zrobić herbatę, to Ty robisz mi.
-No przestań - posłałam delikatny uśmiech i postawiłam przed nią kubek, nad którym unosiła się para.
-To pijemy i idziemy?
-Tak - westchnęłam.
Wpatrywałam się w parę, która unosiła się nad kubkiem. Byłam trochę niewyspana, ponieważ obudziłam się w nocy i nie potrafiłam zasnąć. Przepłakałam pół nocy i zmęczona łzami zasnęłam nad ranem. Upiłam trochę herbaty i nadal wpatrywałam się we wcześniejszą rzecz. Po kilku minutach obie w ciszy opróżniłyśmy zawartość ceramicznego naczynia. Ubrałam Leo i włożyłam go do nosidełka, a następnie sama założyłam buty oraz płaszcz. Rydel wzięła do ręki moją torebkę i wyszłyśmy z domu. Zrobiłyśmy kilka kroków i weszłyśmy na posesję dobrze znanego mi mieszkania. Wyjęłam klucz z torby, włożyłam do zamka w drzwiach i przekręciłam. Nacisnęłam klamkę i wpuściłam przyjaciółkę do środka. Położyłam nosidełko w salonie, wyjęłam synka i rozebrałam go z kurteczki i bucików.
-No chodź tu Skarbie.
Włożyłam go do kojca, kucnęłam przy nim i robiłam głupie miny do Leo. Po chwili wstałam i zdjęłam wierzchnie ubrania. Dopiero teraz zauważyłam butelki po alkoholu, które leżały na stoliku. Westchnęłam i je wysprzątałam. Zdałam sobie sprawę, że jeśli sam je opróżnił, to musiał się upić i to okropnie. Byłam jeszcze bardziej na niego zła. W kuchni zastałam ciężarną przyjaciółkę, która wpatrywała się w blat kuchenny.
-Ej, co jest? - dotknęłam jej ramienia.
-Nic, zamyśliłam się - posłała mi delikatny uśmiech - to idziemy?
Skinęłam jedynie głową, co miało oznaczać 'tak' i ruszyłam schodami do góry. Otworzyłam drzwi do sypialni i weszłam do pomieszczenia. Na łóżku leżały albumy ze zdjęciami, na których byliśmy całą naszą rodzinką. Oczy zaczęły mnie piec, a w kącikach zbierały się łzy, które po chwili spływały po moich policzkach. Usiadłam na łóżku i schowałam twarz w dłonie. Dosiadła się do mnie brunetka i przytuliła mnie.
-Ja tak nie potrafię, nie potrafię spakować jego rzeczy i wystawić walizki za drzwi.
Rozdział 22.
Na wstępie chciałam wam bardzo podziękować za ponad 10000 wyświetleń. Nigdy nie sądziłam, że aż dojdzie do tej liczby. Dziękuję też za 17 komentarzy.
Jesteście najlepsi <3
Nowy rekord. Dacie radę go pobić.
Byłoby świetnie. :)
Rozdział dodaje dzisiaj,a nie w sobotę
Ze względu na te komentarze i wyświetlenia.
Wszystkie wasze komentarze są bardzo
Motywujące do pisania kolejnego rozdziału,
Który się mi pisze z uśmiechem. :)
Zaskoczcie mnie i pod tym rozdziałem.(możecie pisać z anonima :D w sumie olałabym tutaj
niż na facebooku, bo mogłabym zobaczyć ile was jest :) )
Jeśli podoba się wam mój blog obserwujcie. :)
Dodałam też zakładkę SPAM. Możecie tam polecić swoje blogi, bo nie ma co czytać:D Jak i zakładka Pytania. :)
Macie jeszcze pomysły na zakładki?
Piszcie.
Przepraszam za błędy.
Rozdział 23 w niedzielę lub w sobotę. :)
już kończę, bo notka będzie dłuższa od rozdziału :P
Kocham <3
~angel~
Ja czytam :d
OdpowiedzUsuńCudowny *.*
Ja chce next szybciutko :)
Cudowny <3 czekam na next <3
OdpowiedzUsuńUwielbiam ;*
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta
Niech Ross zostanie z Lau plzplz
OdpowiedzUsuńCzekam na następny :*
Super rozdział :*
OdpowiedzUsuńCzekam na next <3
Świetny < 3
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta!
Pozdrawiam :*
Twoja Czekoladka ♥
Super super :*
OdpowiedzUsuńSzybko next :)
Gratuluję za szybkośc moze jeszcze szybciej i next
OdpowiedzUsuńSuper rozdział!
OdpowiedzUsuńJa chcę rozdział jutro!
Super rossdział,lecz krótki ...
OdpowiedzUsuńCzekam na next-a....
Rozdział cudowny *"*
OdpowiedzUsuńNexcior szybko :p
Jej, trafiłam na Twojego bloga i postanowiłam przeczytać ten rozdział. Zainteresował mnie :) Masz potencjał!
OdpowiedzUsuńCzekam na next i życzę weny. Muszę spadać, żeby nadrobić zaległości ;)
Pozdrawiam
Ania
Mam nadzieję ,że Laura mu szybko nie wybaczy
OdpowiedzUsuńSuper <3 kocham mam nadzieję, że to nie koniec Raury . :( O rany jak Ross mógł się tak zachować :( Żal mi Lau i Leo :( . Czekam na nexta :-*
OdpowiedzUsuńRozdział super!
OdpowiedzUsuńKocham czytać twojego bloga <3 Coraz bardziej mnie ciekawi :)
Jak Ross mógł coś takiego zrobić?
Po tylu wspaniałych chwilach spędzonych z Laurą...do tego mają Leo...
Piszesz zarąbiście, nie mogę doczekać się naxta ;)
Rozdział świetny :* Gratuluję ze wybiło tyle wyświetleń <333 Może Lau powinna wrzucić Ross'a.Dobra nie będę już pisać ;) Czekam na nexta <333
OdpowiedzUsuńświetny :**** w wolnej chwili zapraszam do mnie http://skyrose00.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńSuperowy :))) Czekam na nexta :)
OdpowiedzUsuńSuper rozdział *. *.
OdpowiedzUsuńCzekam na nex :*
Cudowny.. *O*
OdpowiedzUsuńŻyczę weny i czekam na next..<3