*Laura*
Popatrzyłam na jedno z naszych zdjęć - idź do domu odpocząć - uśmiechnęłam się.
-Nie, zostanę z Tobą.
-Proszę Cię, musisz odpoczywać, już niedługo masz termin.
-Laura.
-Rydel.
-No dobra - odparła zrezygnowana.
Odprowadziłam ją do drzwi wyjściowych i pożegnałyśmy się. Wyjęłam z kojca Leo i ruszyłam do poprzedniego pomieszczenia. Na podłodze w sypialni położyłam kocyk pluszaka z zabawkami. Ułożyłam synka na przytulance i położyłam się obok niego, na podłodze. Chwilę się z nim pobawiłam i wstałam, zostawiając na nim małego. Z szafy wyjęłam walizkę i otworzyłam ją. Niechętnie, ze łzami w oczach pakowałam ciuchy blondyna. Wzięłam kartkę papieru i niebieski długopis. Nawet nie zastanawiałam się co na niej napisać, słowa wychodziły ze mnie same. Przeczytałam jeszcze raz wszystko i włożyłam do koperty, na której napisałam imię ukochanego. Wzięłam synka do salonu, gdzie włożyłam go do kojca. Wróciłam do salonu po walizkę i zniosłam ją do holu. Wzięłam na ręce Leosia i wyszłam do kuchni, aby go nakarmić. Z szafki wyjęłam słoiczek z zupką. Posadziłam go na kolanach i zabrałam się za karmienie małego.
-No proszę, kochanie, zjedz jeszcze - błagam Leo.
Poczułam dotyk na ramieniu. Momentalnie się odwróciłam i ujrzałam blondyna.
*Ross*
Obudziłem się w salonie. Głowa bolała mnie niemiłosiernie. Wstałem z kanapy i ruszyłem do kuchni po jakieś tabletki na ból głowy. Otworzyłem szafkę i chwyciłem opakowanie tabletek. Wziąłem jedną i popiłem wodą. Odstawiłem resztę na swoje miejsce i ruszyłem do łazienki. Wziąłem zimny prysznic i wytarłem swoje ciało. Z ręcznikiem okręconym wokół pasa ruszyłem do sypialni, gdzie założyłem bokserki, spodnie i jakąś koszulkę. Do ręki wziąłem album ze zdjęciami i usiadłem z nimi na łóżku. Zerknąłem jeszcze na telefon, aby zobaczyć, która godzina. Na wyświetlaczu widniała godzina 8:20, więc do treningu miałem trochę czasu. Przeglądając kolejne fotografie coraz bardziej brzydziłem się tego, co zrobiłem Laurze. Mojej małej brunetce,za którą oddam własne życie. Łzy płynęły mi po policzkach. Chcę ją mieć przy sobie. Móc całować kiedy chcę, skradać niewinne buziaki i przytulać. Laura i Leo są dla mnie całym światem. Koło godziny 10:00 usłyszałem kroki. Miałem nadzieję, że to moja żona, ale był to Ell.
-Stary, coś Ty zrobił.
-Nic nie mów, nienawidzę siebie za to.
-Ross, widzę jak cierpicie. Chcę być na Ciebie wściekły za to, co zrobiłeś, ale nie potrafię. Jesteś dla mnie jak brat. Walcz o nią - położył rękę na moim ramieniu - zbieraj się na trening. Mamy piętnaście minut na dojazd.
Wyszliśmy z domu i skierowaliśmy się do mojego auta. W głowie miałem tylko Laurę i Leo. Nie myślałem o niczym innym. Na treningu nie mogłem się skupić. Trener to zauważył i opowiedziałem mu wszystko. Jestem dla mnie jak ojciec. Taki mój drugi tata. Kazał mi jechać do domu i ratować rodzinę. Nie krytykował, po prostu zwolnił mnie z treningu. Pobiegłem do szatni, wziąłem prysznic i gotowy wybiegłem na parking. Wsiadłem do samochodu i czym prędzej ruszyłem do domu. Będąc już na miejscu skierowałem się do mieszkania, a otwarte drzwi dały mi nadzieję, że w środku będzie moja ukochana. Moje modlitwy zostały wysłuchane. W kuchni zastałem moje skarby. Laura karmiła naszego szkraba. Chwilę na nich patrzyłem i podszedłem do niej.
-No proszę, kochanie, zjedz jeszcze.
Położyłem rękę na ramieniu, a ona od razu się odwróciła.
-Kochanie...
Momentalnie wstała i z Leosiem na rękach wyszła do salonu. Usiadła z nim na podłodze i położyła go na leżance. Usiadła obok niego i zaczęła się z nim bawić. Zająłem miejsce obok kobiety i dopiero wtedy zobaczyłem walizkę.
-Proszę, nie wyprowadzaj się. Laura, kocham Cię.
-Nie wyprowadzam się - odetchnąłem z ulgą - w walizce są Twoje rzeczy.
Widziałem jak ociera łzy z policzka.
-Nie płacz, proszę, skarbie. Porozmawiajmy, zacznijmy wszystko od nowa. Kocham tylko Ciebie.
-Możesz się widywać z Leo, kiedy chcesz.
-Proszę Cię, kochanie.
-Ross - wstała - myślisz, że to dla mnie takie łatwe? Chcę, żebyś był ciągle blisko mnie. Ale to co się stało... Już się nie odstanie.
-Kocham Cię - podszedłem do niej i popatrzyłem jej w oczy.
-Ja Ciebie też - cichutko powiedziała.
Musnąłem jej usta. Odwzajemniła pocałunek, więc starałem się go pogłębić. Całowałem ją z
zachłannością.
-Mówią, że jeśli kogoś kochasz, to pozwól mu odejść, ale ja będę walczył o Ciebie, o Was, bo Was kocham. Jesteście dla mnie wszystkim - po raz kolejny ją pocałowałem.
Zabrałem walizkę i ruszyłem do domu obok.
Popatrzyłam na jedno z naszych zdjęć - idź do domu odpocząć - uśmiechnęłam się.
-Nie, zostanę z Tobą.
-Proszę Cię, musisz odpoczywać, już niedługo masz termin.
-Laura.
-Rydel.
-No dobra - odparła zrezygnowana.
Odprowadziłam ją do drzwi wyjściowych i pożegnałyśmy się. Wyjęłam z kojca Leo i ruszyłam do poprzedniego pomieszczenia. Na podłodze w sypialni położyłam kocyk pluszaka z zabawkami. Ułożyłam synka na przytulance i położyłam się obok niego, na podłodze. Chwilę się z nim pobawiłam i wstałam, zostawiając na nim małego. Z szafy wyjęłam walizkę i otworzyłam ją. Niechętnie, ze łzami w oczach pakowałam ciuchy blondyna. Wzięłam kartkę papieru i niebieski długopis. Nawet nie zastanawiałam się co na niej napisać, słowa wychodziły ze mnie same. Przeczytałam jeszcze raz wszystko i włożyłam do koperty, na której napisałam imię ukochanego. Wzięłam synka do salonu, gdzie włożyłam go do kojca. Wróciłam do salonu po walizkę i zniosłam ją do holu. Wzięłam na ręce Leosia i wyszłam do kuchni, aby go nakarmić. Z szafki wyjęłam słoiczek z zupką. Posadziłam go na kolanach i zabrałam się za karmienie małego.
-No proszę, kochanie, zjedz jeszcze - błagam Leo.
Poczułam dotyk na ramieniu. Momentalnie się odwróciłam i ujrzałam blondyna.
*Ross*
Obudziłem się w salonie. Głowa bolała mnie niemiłosiernie. Wstałem z kanapy i ruszyłem do kuchni po jakieś tabletki na ból głowy. Otworzyłem szafkę i chwyciłem opakowanie tabletek. Wziąłem jedną i popiłem wodą. Odstawiłem resztę na swoje miejsce i ruszyłem do łazienki. Wziąłem zimny prysznic i wytarłem swoje ciało. Z ręcznikiem okręconym wokół pasa ruszyłem do sypialni, gdzie założyłem bokserki, spodnie i jakąś koszulkę. Do ręki wziąłem album ze zdjęciami i usiadłem z nimi na łóżku. Zerknąłem jeszcze na telefon, aby zobaczyć, która godzina. Na wyświetlaczu widniała godzina 8:20, więc do treningu miałem trochę czasu. Przeglądając kolejne fotografie coraz bardziej brzydziłem się tego, co zrobiłem Laurze. Mojej małej brunetce,za którą oddam własne życie. Łzy płynęły mi po policzkach. Chcę ją mieć przy sobie. Móc całować kiedy chcę, skradać niewinne buziaki i przytulać. Laura i Leo są dla mnie całym światem. Koło godziny 10:00 usłyszałem kroki. Miałem nadzieję, że to moja żona, ale był to Ell.
-Stary, coś Ty zrobił.
-Nic nie mów, nienawidzę siebie za to.
-Ross, widzę jak cierpicie. Chcę być na Ciebie wściekły za to, co zrobiłeś, ale nie potrafię. Jesteś dla mnie jak brat. Walcz o nią - położył rękę na moim ramieniu - zbieraj się na trening. Mamy piętnaście minut na dojazd.
Wyszliśmy z domu i skierowaliśmy się do mojego auta. W głowie miałem tylko Laurę i Leo. Nie myślałem o niczym innym. Na treningu nie mogłem się skupić. Trener to zauważył i opowiedziałem mu wszystko. Jestem dla mnie jak ojciec. Taki mój drugi tata. Kazał mi jechać do domu i ratować rodzinę. Nie krytykował, po prostu zwolnił mnie z treningu. Pobiegłem do szatni, wziąłem prysznic i gotowy wybiegłem na parking. Wsiadłem do samochodu i czym prędzej ruszyłem do domu. Będąc już na miejscu skierowałem się do mieszkania, a otwarte drzwi dały mi nadzieję, że w środku będzie moja ukochana. Moje modlitwy zostały wysłuchane. W kuchni zastałem moje skarby. Laura karmiła naszego szkraba. Chwilę na nich patrzyłem i podszedłem do niej.
-No proszę, kochanie, zjedz jeszcze.
Położyłem rękę na ramieniu, a ona od razu się odwróciła.
-Kochanie...
Momentalnie wstała i z Leosiem na rękach wyszła do salonu. Usiadła z nim na podłodze i położyła go na leżance. Usiadła obok niego i zaczęła się z nim bawić. Zająłem miejsce obok kobiety i dopiero wtedy zobaczyłem walizkę.
-Proszę, nie wyprowadzaj się. Laura, kocham Cię.
-Nie wyprowadzam się - odetchnąłem z ulgą - w walizce są Twoje rzeczy.
Widziałem jak ociera łzy z policzka.
-Nie płacz, proszę, skarbie. Porozmawiajmy, zacznijmy wszystko od nowa. Kocham tylko Ciebie.
-Możesz się widywać z Leo, kiedy chcesz.
-Proszę Cię, kochanie.
-Ross - wstała - myślisz, że to dla mnie takie łatwe? Chcę, żebyś był ciągle blisko mnie. Ale to co się stało... Już się nie odstanie.
-Kocham Cię - podszedłem do niej i popatrzyłem jej w oczy.
-Ja Ciebie też - cichutko powiedziała.
Musnąłem jej usta. Odwzajemniła pocałunek, więc starałem się go pogłębić. Całowałem ją z
zachłannością.
-Mówią, że jeśli kogoś kochasz, to pozwól mu odejść, ale ja będę walczył o Ciebie, o Was, bo Was kocham. Jesteście dla mnie wszystkim - po raz kolejny ją pocałowałem.
Zabrałem walizkę i ruszyłem do domu obok.
Rozdział 23.
Na początku dziękuję za te 20 komentarzy
To niesamowite uczucie widzieć
Tyle czytelników tych
Marnych wypocin ^^
Coraz bardziej mnie zaskakujecie.Gdyby
Nie Wy ten blog by nie istniał ;*
Przepraszam za błędy!
Next! Kiedy next?
Jeszcze nie wiem :D
Blogi, które według mnie powinny być
Odwiedzone przez każdego ^^
Ani :)
Abi
Jeśli chcecie piszcie blogi to je dodam
Pod następnym rozdziałem :)
Kocham <3
Cudowny *.*
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńboskie <3
OdpowiedzUsuńDobrze piszesz.
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie:
http://sonast.blogspot.com/
Kocham :-P
OdpowiedzUsuńSuper, dzięki za polecenie ;)
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo w porządku. Czekam na szybki next i życzę weny :D
Super:)
OdpowiedzUsuńEkstra :)
OdpowiedzUsuńNiech raura się pogodzi :(
OdpowiedzUsuńCzekam na nastepny
Wspaniały < 3
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta!
Pozdrawiam :*
Twoja Czekoladka ♥
Super rozdział :*
OdpowiedzUsuńCzekam na next ♡
Super rozdział!
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta!
Super ;)
OdpowiedzUsuńCuuuudnyy.. *O*
OdpowiedzUsuńPiękny *.*.*
OdpowiedzUsuńSuper rozdział :* Czekam na next :**
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie
tyjestesmoimskarbem.blogspot.com
Rozdział świetny :*
OdpowiedzUsuńBardzo szkoda mi Laury. :'c
Czekam na nexta <3333
Cudowny rozdział.
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta.
:)
Super rozdział ♡♥
OdpowiedzUsuńczekam na nexta
OdpowiedzUsuńJeju.. cudowny rozdział... proszę daj szybko nexta... tak mi szkoda teraz Laury... nie rozumiem Rossa kocha Lau, a ją zdradził...
OdpowiedzUsuńUwielbiam *.*
OdpowiedzUsuńKiedy bedzie rozdział 24?:)
Bardzo dziękuję za komentarz na moim blogu i za polecenie twojego świetnego bloga.
OdpowiedzUsuńJest naprawdę dobry i bardzo mi się spodobał. Z niecierpliwości czekam na nexta;-) I zapraszam do mnie niedlugo na rozdzial ☺