Już dzisiaj wychodzimy ze szpitala. Ross ma po nas przyjechać koło godziny 15:00. Nasz synek jest zdrowy jak rybka, dlatego też po trzech dniach możemy wrócić do domu. Spakowałam torbę i usiadłam na łóżku. Wzięłam do ręki telefon i przeglądałam strony internetowe, po chwili zablokowałam urządzenie i myślami wybiegałam w przyszłość. Już za miesiąc miałam zostać żoną Rossa Lyncha. W dzień ślubu chcemy również ochrzcić dziecko. Kocham moją małą rodzinkę. Z zamysłu wyrwały mnie otwierane drzwi. Do szpitalnego pokoju wszedł mój narzeczony. Tak, narzeczony. Pamiętam ten dzień idealnie.
***
Ubrałam koszulkę z napisem LYNCH i numerem 11. na plecach. Stanęłam przed lustrem i przejrzałam się w nim.
-Idziemy kibicować tatusiowi.
Skierowałam to zdanie do mojego ciążowego brzuszka. Byłam już w szóstym miesiącu ciąży. Usłyszałam dźwięk dzwonka, więc zabrałam torebkę i skierowałam się do drzwi. Otworzyłam je i ujrzałam Weronikę z córeczką. Agata została w domu. Miałyśmy po meczu do niej jechać. Przytuliłam obie panie na powitanie i wyszłyśmy, aby usiąść w samochodzie i znaleźć się w drodze do Signal Park.
-W ogóle nie przytyłaś, tylko brzuszek z małym się powiększył. Jak Ty to robisz - zaśmiała się - ćwiczysz coś nadal?
-Wykonuje ćwiczenia, ale takie, które nie zagrażają małemu - posłałam uśmiech przyjaciółce - i nie podjadam - dodałam po czym się zaśmiałyśmy.
Na stadionie byłyśmy po kilku minutach. O dziwo ominęły nas korki. Zajęłyśmy nasze miejsca i czekałyśmy na rozpoczęcie meczu. Zawodnicy obu drużyn wyszły na murawę. Po chwili, równo z ustaloną godziną rozpoczęło się spotkanie. Pierwszą bramkę dla gospodarzy strzelił Ciro. Druga natomiast należała do Larsa Bendera i dzięki jego golowi Bayer wyrównał z BVB. Remis jednak długo się nie trzymał, ponieważ w 40 minucie do bramki piłkarzy z Leverkusen strzelił mój Ross. Pierwsza połowa dobiegła końca, lecz żaden z kopaczy nie zszedł do szatni. Zdziwiłam się i zapytałam Weroniki, czy wie o co chodzi. Ta jedynie podkręciła przecząco głową, dając znak, że nie ma pojęcia. Po chwili obok nas zjawił się Łukasz i złapał mnie za rękę. Powoli sprowadził mnie na dół. Kiedy stanęliśmy na murawie, podszedł do mnie Ross. Był wyraźnie zdenerwowany i trzęsły mu się ręce, w których coś trzymał. Uklęknął przede mnie.
-Tak - odpowiedziałam kiwając głową na potwierdzenie.
Nie mogłam w to uwierzyć. Ross wsunął mi na palec pierścionek i mnie pocałował. Mats podał mu bukiet żółtych róż, które blondyn mi wręczył. Kibice zaczęli skandować nazwisko 'Lynch'. Zawodnicy zeszli do szatni i po kilku minutach wrócili na boisko. W 67 minucie do bramki rywali strzelił po raz drugi mój narzeczony. Jak to pięknie brzmi. Mecz zakończył się wygraną 3:1. Po spotkaniu piłkarze pogratulowali nam zaręczyn.
***
-Hej, dziękuję Skarbie - pocałowałam go.
-Pusto w domu było przez te dni.
-Może jakoś da się to wynagrodzić - zaśmiałam się.
-Jakoś - poruszał zabawnie brwiami.
-Np. kolacja.
-Kolacja? Mam rozumieć, że ciąg dalszy w sypialni?
-Tak, gdzieś będziemy spać.
-Spać? - zawył - to przedyskutujemy w łóżku. Idę po tego szkraba.
Ross wyszedł z sali, a ja dostałam wypis. Podpisałam potrzebne dokumenty i czekałam na chłopaka z dzieckiem.
*Ross*
Wyszedłem z sali i skierowałem się z pielęgniarką do pomieszczenia, w którym przebywały noworodki. Przekroczyłem próg i wzrokiem szukałem inkubatora z moim synkiem. Zdziwiłem się, ponieważ w pomieszczeniu dla noworodków, w którym jeszcze wczoraj leżało moje dziecko, nie było go.
-Laura Marano - uprzedziłem położną.
-Przepraszam, muszę coś sprawdzić w dokumentacji.
Przestraszyłem się i ruszyłem za kobietą. Zniknęła za drzwiami gabinetu lekarskiego i po chwili z niego wyszła i poszła w stronę recepcji, gdzie rozmawiała chwilę z recepcjonistką.
-Jak dziecko zniknęło ze szpitala? Niepoważna jesteś? Porwanie? To się nie ma prawa stać - usłyszałem.
-Jak to? To niemożliwe. Jak dziecko mogło zostać porwane? Czy pani siebie słyszy? Gdzie mój syn?
-Proszę się uspokoić.
-Jak mam być spokojny, skoro ze szpitala zostało porwane moje dziecko. To jakiś absurd! - krzyknąłem.
-Skontaktowaliśmy się już z policją i zaraz powinna tu być.
Nie dochodziło do mnie to, co się stało. Gdzie mój syn? Siedziałem na krześle na korytarzu i próbowałem dojść do normalności. Podniosłem się i niepewnie przekroczyłem próg sali, w której była moja dziewczyna.
-Gdzie masz naszego Leo? - zapytała.
-Dzień dobry, chcieliśmy zebrać zeznania w sprawie zaginionego dziecka - do pomieszczenia weszło dwóch policjantów.
-Kochanie, ktoś porwał naszego Leo.
-Nie, nie. To niemożliwe - rozpłakała się.
Przytuliłem Laurę i złożyliśmy zeznania w sprawie naszego zaginionego synka. Zabrałem rzeczy kobiety i złapałem ją za rękę. Wyszliśmy ze szpitala, a przed nim było pełno fotoreporterów, dziennikarzy i paparazzi.
-Mógłby pan pokazać dziecko?
-Jakie będzie imię dziecka?
-Jak się państwo czują w roli rodziców?
Ross, czy to nie zatrzyma Twojej kariery?
Laura ciągle płakała. Nie wytrzymałem i się odezwałem.
-Ktoś porwał ze szpitala naszego synka.
Teraz było jeszcze więcej pytań. Zabrałem stamtąd moją narzeczoną i otworzyłem jej drzwi do samochodu, a następnie je zamknąłem. Schowałem nosidełko oraz torbę Lau i usiadłem za kierownicą. Oparłem głowę o kierownicę i zamknąłem oczy. Poczułem dłoń na swojej szyi. Podniosłem głowę i ujrzałem zapłakane oczy brunetki.
-Przepraszam.
-To nie Twoja wina - dała mi buziaka w policzek.
-Znajdziemy go.
-Ross, możemy już jechać?
-Kocham Cię.
-Ja Ciebie też.
Ruszyłem i skupiłem się na drodze, aby bezpiecznie dojechać z brunetką na miejsce. Pod domem byliśmy po piętnastu minutach.
*Laura*
Czekałam w sali na Rossa i Leo. Po chwili drzwi są otworzyły i do pomieszczenia wszedł blondyn, ale był on sam. Pomyślałam, że nasz synek ma badania, czy coś. Jednak się myliłam. Kiedy tylko usłyszałam co się stało, nie mogłam pohamować łez. Ktoś porwał naszego szkraba. W drodze do domu miałam pełno myśli.
-Jesteśmy - odparł Lynch i otworzył mi drzwi.
Zabrałam torebkę, a mój narzeczony wziął resztę. Kiedy tylko znalazłam się na korytarzu, od razu ruszyłam po schodach do pokoju dziecięcego. Usiadłam na fotelu, który się tam znajdował i i zamknęłam oczy. Do ręki wzięłam miśka i przytuliłam się do niego. Łzy ciekły mi po policzkach. Poczułam dłonie na swoich kolanach. Podniosłam głowę i ujrzałam blondyna. Podniósł mnie z fotela, zniósł do sypialni i położył na łóżku.
-Kochanie, odnajdziemy naszego Leo. Nawet się nie obejrzysz i będzie przy nas - pocałował mnie w czoło - odpocznij.
Wtuliłam się w jego ciało i starałam się zasnąć.
***
-A może dodałbyś taką wiadomość na fanpage? - podał pomysł Kuba.
-To nie taki zły pomysł - poparł go przyjaciel z reprezentacji.
-Czekajcie, dzwoni Ell.
Odebrał i ciągnęli nadal ten sam temat. Zabierał się kilka razy za napisanie postu. Wreszcie przymknął oczy i ponownie położył palce na klawiaturze. Wpisał potrzebne informacje i dodał zdjęcie swojego dziecka, które zrobił w szpitalu. Pokazał notatkę przyjaciołom i przeczytał ją jeszcze raz na głos. Napisał ją w dwóch językach, po niemiecku i po angielsku. Kliknął i po sekundzie napisany tekst ruszył w świat. Kuba oraz Łukasz weszli na swoje profile i udostępnili post napisany przez ich przyjaciela z drużyny, ale najpierw przetłumaczyli go na swój ojczysty język. Już po kilku minutach koledzy z zawodu również udostępnili zdjęcie dodane przez Rossa Lyncha. Mieli nadzieję, że to w pewnym sensie pomoże im w odzyskaniu Leo. Goście klubowej 11. wyszli z domu, zostawiając w nim tylko blondyna i brunetke. Blondyn wrócił do sypialni i położył się obok swojej miłości. Przytulona do siebie para, spała z nadzieją, że gdy się obudzą to w łóżeczku ujrzą swojego synka i to porwanie stanie się tylko i wyłącznie sennym koszmarem.
***
Uhuuhu :D No to namieszalam :) Mam nadzieję że się podoba! Przepraszam za błędy! Bardzo dziękuję za komentarze :* Jesteście najlepsi <3. Nie wiem kiedy następny rozdział, bo w następnym tygodniu mnie nie będzie.
Miłych wakacji ;)
Kocham Was:*
9 komentarzy:
Ekstra rozdział !! Czekam na next
Super rozdział :*
Czekam na next ;)
Cudo *.*
Ideo :)
No to namieszalas Xd czekam na nexta
Super <3
Czekam na nexta!
Pozdrawiam :*
Twoja Czekoladka ♥
O matko leo wracaj szybko czekam ! :*
Niech Leo Wraca. :'c
Czekam na nexta ^^
Biedny Leo :(
Czekam na nexta
Prześlij komentarz