czwartek, 30 lipca 2015

10."You could be the one that could mess me up"

Laura
Od mojego wyjścia ze szpitala minęły dwa tygodnie, a co za tym idzie? Czternasty dzień poszukiwań naszego Leo. Ross stara się być silny, ale widzę, że bardzo się przejmuje. Wracałam do domu od Ewy. Poprosiła mnie, abym zajęła się chwilę Sara, ponieważ musiała załatwić kilka spraw na mieście, a nie miała z kim zostawić córeczki. Od naszego domu dzieliło mnie 100 metrów, kiedy zobaczyłam Eveline. Pomachałam jej, a gdy mi odmachała, zatrzymała wózek. Przyspieszyłam kroku i po chwili znalazłam się obok niej. Przywitałyśmy się i rozpoczęłyśmy krótką rozmowę.
-Kochana, słyszałam o tym porwaniu. Jak się czujesz? - zapytała.
-Szkoda mówić, lepiej powiedz co u Ciebie.
-Urodziłam i wróciłam po resztę rzeczy.
-Wyprowadzasz się?
-Tak. Wracam do rodzinnego domu.
-A jak tam Twój synek? Kiedy urodziłaś?
-Piętnastego maja.
-To tak jak ja - posłałam smutny uśmiech.
    Na nasz podjazd wjechało dobrze znane mi auto. Samochód się zatrzymał i wyszedł z niego mój Ross. Swoje kroki skierował w naszą stronę. Kiedy znalazł się obok, przywitał się ze mną czułym buziakiem, a Evelinie powiedział krótkie 'cześć'.
-Mogłabym zobaczyć twojego synka? - zapytałam, ponieważ ciągle był zakryty.
-Wiesz jest zimno.
-Co Ty, Eveline jest trzydzieści stopni - zdziwił się Lynch.
    Próbowała się wykręcić, lecz kiedy dziecko zapłakało musiała wziąć je na ręce. Odwróciła główkę dziecka od nas. Ross
 popatrzył na mnie zdziwiony. Pielucha upadła na ziemię, więc schyliłam się po nią, aby podać młodej matce. Chcąc nie chcąc zobaczyłam twarz dziecka. Było strasznie podobne do naszego Leo. Zdezorientowana złapałam piłkarza za rękę. Dziewczyna włożyła synka do wózka i odjechała do swojego ogrodu. Kiedy wróciliśmy do domu, usiadłam na kanapie. Po chwili obok mnie zjawił się mój narzeczony. Oparłam głowę o jego ramię, a on mnie objął. Oglądaliśmy jakiś film, dokładnie nie wiem nawet o czym był. Nie mogłam się skupić na niczym. W głowie miałam synka Eveline, który był jak Leo. Wyszłam do kuchni i wyjęłam z szafki szklankę, która upadła z hukiem na podłogę, w wyniku czego się rozbiła. W pomieszczeniu momentalnie pojawił się blondyn. Zbierałam kawałki szkła z posadzki.
-Zostaw to - złapał mnie za ręce.
-Ross - z moich oczu popłynęły łzy.
-Kotku, odnajdziemy go.
-Ross, ja go widziałam.
-Jak to? Gdzie?
-Eveline. Synek Eveline jest jak nasz Leo.
-Ehh - westchnął - też mam to samo. Miałem Ci powiedzieć. Sprawdzimy to.
-Ale skąd ona by mogła mieć naszego Leo?
-Trzeba to sprawdzić. Jedziemy na komisariat.
-Stała się w pewnym sensie moją przyjaciółką.
-Kochanie, trzeba to sprawdzić. Skoro i Ty i ja widzieliśmy Leo. Chodź, jedziemy.
    Założyliśmy buty, zabrałam torebkę, a Ross klucze od auta oraz portfel i szybko wsiedliśmy do samochodu. Ruszyliśmy na komisariat tutejszej policji. Powiedzieliśmy o wszystkim. Oznajmili, że to sprawdzą. Wróciliśmy do domu, a na schodach zastaliśmy Kubę i Łukasza.
-Dostaliśmy SMS-a - odparł Kuba.
-Co Wam powiedzieli? - zapytał Łukasz.
-Powiedzieli, żebyśmy wrócili do domu, a oni za chwilę będą.
-Coś jeszcze? - dopytywali.
    Opowiedzieliśmy całą sytuację, która miała miejsce trzy godziny temu. Pozbierałam resztki szkła, które leżały nadal w kuchni i zabrałam się za zrobienie obiadu, ponieważ Agata i Ewa wyjechały z dziećmi, więc mężczyźni byli sami. Zrobiłam rybę z pieczonymi ziemniakami i zaniosłam do jadalni. Zawołała chłopaków na obiad i zasiedliśmy do stołu. W pewnym momencie do drzwi zadzwonił dzwonek. Ross wstał i poszedł, aby zobaczyć, kto to. Do korytarza wrócił z jakąś kopertą.

*Ross*
    Jedliśmy obiad przygotowany przez Lau, dopóki nie zadzwonił dzwonek. Otworzyłem drzwi, ale nikogo nie było. Na wycieraczce leżała jakaś koperta. Schyliłem się i podniosłem kartkę. Otworzyłem ją i wyciągnąłem zawartość. Czytając usiadłem na krześle. Ktoś zażądał pieniędzy za naszego synka. Czytałem te zdania kilka razy.

'Jeśli chcesz zobaczyć swoje dziecko, przynieś dzisiaj o 22:00, 100 tysięcy do parku. Inaczej nigdy nie zobaczysz dziecka.'
-Co to? - zainteresowali się.
-Jadę na policję - pewnie odparłem.
-Jedziemy z Tobą - odparli.
    Wsiedliśmy do auta i po raz kolejny 'odwiedziliśmy' komisariat policji. W samochodzie pokazałem kartkę chłopakom, a na miejscu oddałem to w ręce policji. Ustaliliśmy, że pójdę do parku, a funkcjonariusze będą w pobliżu i nie będą się rzucać w oczy. Odwieźliśmy Łukasza i Kubę do domu i wróciliśmy do siebie. Posprzątaliśmy po obiedzie i usiedliśmy na kanapie. Laura się martwiła, była znowu nieobecna. Przytuliłem ją i obiecywałem, że wszystko będzie dobrze. Była już 21:30. Coraz bardziej odczuwałem zdenerwowanie. Nie myślałem o tym, że coś by mi się mogło stać, bardziej o to, że coś może się stać Leo. Lau nie wypuszczała mnie z uścisku. Od trzydziestu minut są u nas Mats, Kuba i Łukasz. Mają pilnować Laury, aby została w domu. Nie zgadzała się na to, abym sam tam poszedł. Ubrałem się i byłem gotowy do wyjścia. Podszedłem do mojej ukochanej i przywarłem do jej ust.
-Kocham Cię, zobaczysz wrócę tu z Leo - zamknąłem jej usta swoimi.
    Nie czekając na odpowiedź wyszedłem z domu i skierowałem się do parku. Krążyłem i czekałem na umówioną godzinę. Zauważyłem jakąś postać, która zmierzała w moją stronę. To był jakiś facet.

    

****
Notkę piszę znad morza. Byłam ostatnio na plaży i to jakoś dodało mi weny.Nie mogłam się powstrzymać i musiałam dodać rozdział.Ale nie macie mi tego za złe? :)
No okej... Potrzymam Was jeszcze w niewiedzy.Dziękuję za komentarze,jesteście super. Przepraszam za błędy.
Kocham :*






9 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Super :)

Unknown pisze...

Super rozdział :*
Aby Leo się odnalazł :)
Czekam na next <3

Unknown pisze...

Super rozdział!
Czekam na kolejny!

Patrycja_ pisze...

Zajebisty < 3
Nie moge się doczekać co się stanie.
Czekam na nexta!
Pozdrawiam :*
Twoja Czekoladka ♥

Unknown pisze...

Jejku tyle niepewności kto to.?
Oby Ross wrócił z Leo do domu :3
Czekam na nexta <3

Unknown pisze...

Świetny rozdział czekam na kolejny.

Anonimowy pisze...

Ekstra czekam na następny :)

Anonimowy pisze...

Cudo

Anonimowy pisze...

kochana, zbędny komentarz - chcesz to usuń (reklamacja)
Chwilowy brak czasu i weny, kompletne zero na moim blogu.. Wracam ?
To zależy właśnie od ciebie !
Więc proszę wejdź na mojego bloga > kocham-i-nienawidze-raura.blogspot.com < , przeczytaj najnowszy post i zrób co uważasz !
~Patiii ♥